Niezbadane drogi miłości

 Miłość uderza znienacka. Czasami wystarczy jeden uśmiech. Jedno spojrzenie. Jedno wyszeptane słowo, które rozpala iskrę namiętności. Innym razem jest to samochód, który przypierdoli w ciebie i połamie Ci nogi. Ja miałam to drugie szczęście. Kto by pomyślał, że pewnego deszczowego dnia zostanę potrącona przez mojego przyszłego męża? Do dziś pamiętam przerażenie na jego twarzy, kiedy wysiadł i zobaczył jak bardzo uszkodziłam mu reflektory w golfie.Powiedziałam wtedy, że mu je odkupię i żeby się nie przejmował. Poprosiłam też żeby zawiózł mnie do szpitala bo coś mnie łupie w krzyżu. Potem zdałam sobie sprawę, że przecież boli. Moje nogi były czymś na kształt kurczaka z rożna, tylko z połamanym rożnem w wielu miejscach. Gorąco też było od asfaltu bo w końcu “global warming” jak to mówią w TV. Jakichś dwóch kolesi pomagało mu wciągnąć mnie do samochodu. Na szczęście straciłam przytomność bo podnosili mnie jak worek kartofli. Ocknęłam się w szpitalu. Cała sztywna i obolała. Jak po sobocie tylko sztywniejsza. To przez gips. Słońce raziło mnie przez niezmiernie wielkie okno. Dostrzegłam jednak kwiaty na stole. Co za debil kupuje w prezencie trujący bluszcz? Jak się później okazało to nie było od niego. Pielęgniarka kupiła sobie do domu i chuj wie po co łaziła z tym chwaląc się wszystkim. I zapomniała zabrać. Doprawdy. Nic mnie już nie zdziwi. Jednakowoż gdy zabierała kwiat spytałam jej natychmiast czy wie kto mnie tu przywiózł. Powiedziała, że są dane w recepcji. Nie mogłam tam pójść bo - hello! - połamane nogi. Więc nie poszłam. Leżałam jeszcze miesiąc. Najlepsze wakacje mojego życia. Przy wypisie sprawdziłam kto mnie potrącił. Całe szczęście, że zostawił numer telefonu. Od razu zadzwoniłam z podziękowaniami za podwózkę i za wspaniały okres w “sanatorium.” Powiedziałam, że teraz wracam do pracy zarobić na jego reflektory. On mruknął że drugiej takiej jak ja to chyba nie znajdzie. Potem wpadał do mnie do pracy sprawdzić czy odrabiam straty. Wbijałam mu na kasę różne towary. Pik. Pik. Pik. Czytnik pracował niemal tak jak moje serce. Któregoś dnia zaproponowałam, że zrobię mu dobrze. Prawdziwy dżentelmen. Powiedział, że dopiero wtedy, jak mu spłacę golfa do końca. No ale tak. Rok później ćwiczyliśmy już wspólnie gminastykę wyczynową. Przysiady. Siad płaski. Wiecie o co chodzi. A teraz wspominam to sobie znowu leżąc w szpitalu. Za chwilę urodzi się nasz Seba. Naprawdę. Każdy kij ma dwa końce. Gdybym nie szła wtedy przez jezdnię w stroju żyrafy, to dziś nie byłabym tu gdzie jestem. I tak oto połamane nogi dały mi męża i syna. Gdybym tylko miała trzecią nogę to pewnie doczekałabym się i córki ale kto wie? Kto wie co może znowu przynieść los?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamela Rytt

Wesele. bunkry i hulajnogi w parku

Zuza i Wiktoria

Patronite