Kawa

 Jestem dziś wystygniętą kawą w kubku. Porzuconą, samotną i niesmaczną. Jeśli będę tu stać dostatecznie długo to porośnie mnie pleśń. Nadzieja jednak umiera ostatnia. Może trafię na przejażdżkę życia pionem kanalizacyjnym i staną się częścią większej całości? Może czeka mnie jeszcze swoiste katharsis w oczyszczalni? Może jeszcze cząstka mnie będzie szybować w obłokach by spaść w postaci kropel gdzieś na Pradolinę Rodanu? Jak dobrze byłoby spaść jako deszcz w południowo-wschodzniej Azji i stać się częścią kakaowca, którego ziarna potem zje łaskun muzanga a następnie nie strawione do końca wydali. Ach, móc znów być najlepszym gatunkiem kawy kopi luwak - odchodem cywety - której aromatem zachwycać się będą najwięksi smakosze tego świata. Zupełnie jak piersiami nastolatki która przed chwilą obrzygała się w toalecie i przetarła ręcznikiem papierowym. Tymczasem czekam tu na środku stołu w opuszczonym biurze i wierzę, że jeszcze może być lepiej. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamela Rytt

Wesele. bunkry i hulajnogi w parku

Zuza i Wiktoria

Patronite