tymcio.com

Co jeść kiedy wszyscy w koło opychają się trucizną w postaci mięsa? Trafiasz na imprezę gdzie są sami padlinożercy i co wtedy? Macie swoje sposoby? A może otoczenie jest na tyle wyrozumiałe, że nie macie z tym problemu?

Powodów jest wiele. Od nieprzystosowania anatomicznego poprzez zdrowie do ochrony całej planety i likwidacji głodu na świecie. Pewnie dałoby się zebrać to lepiej i opowiedzieć składniej ale widzicie co jest we vlogu. Tak krawiec kraje jak materii staje a, że czasu było niewiele to jest nieskładnie. W dalszym ciągu merytorycznie mam nadzieję. Pozdro 600

Co prawda nie piję ale... Tak zostałem zainspirowany. Tymczasem wstawiając go na stronę/bloga widzę, że 5 łapek jest już w górze, komentarze, smsy nawet przychodzą. To chyba coś mi tam wyszło. Choć przydałby się rejestrator dźwięku do montowania takich rzeczy.

Izę spotkałem kiedyś za barem w klubo-kawiarni Tawerna Keja. Potem oglądałem, co też ona snapuje. (W aplikacji Snapchat - dop. dla niekumatych) Któregoś dnia, całkiem niedawno, zaproponowałem, że może ja zrobię jej kilka zdjęć. Iza się zgodziła a fakt, że pomieszkuje w Kalu, tak jak ja, sprawił, że krótki popołudniowy spacer zaowocował kilkoma kadrami. Wszystkie zrobione za pomocą Fuji XT10. Pierwszy kadr to Helios 44-M4. Kolejne Fuji XF 60 F/2.4.

Tofucznica. Co to jest tofucznica? Dlaczego produkty roślinne mają taką wielką potrzebę podszywania się pod produkty  pochodzenia zwierzęcego?

Borsuk udaje, że nie gra. Nic w sumie się więcej nie dzieje. Kal się dzieje. I parę zdjęć tym razem też.

Zdradziliśmy lokalnych sprzedawców i pojechaliśmy do Kauflanda. Wszystko po to żeby Borsuk mógł sobie kupić wędzone tofu. Swoją drogą jak tylko coś ciekawego pojawi się w stokrotce to zaraz tego nie ma i możesz się ugryźć. Nieubłagane są prawa popytu i podaży. Węgorzewo to malutki rynek zbytu i podaż towarów na nim ograniczona. Można naginać rzeczywistość ale tylko do pewnych granic. Niestety.

Parówki sojowe zjedzone z ciekawości. Generalnie soja jest wrogiem mężczyzny. Jej związki działają w organizmie jak żeńskie hormony. Cycki rosną, pała mięknie, popęd ginie i włosy na klacie też. Mówi się, że ważny jest umiar. W moim wypadku mniej więcej zero soi będzie optymalnym rozwiązaniem. No może czasem jakieś małe tofu zamiast jajecznicy.

No jak Ci z tym? No dobrze. Nie odczuwam jakoś mocno tych braków. Jest na świecie tyle różnych rzeczy do zjedzenia, że akurat martwe zwierzęta to nie jest coś co wyklucza wszystko. A nawet pojawi się okazje do opowiedzenia o kilku nietypowych potrawach.

Oczywiście nie tylko Borsuka ale ona o nich mówi. Pytam się ja. Pytam się jej. I pytam się was. Bo ja mam wrażenie, że Vlog 251 wyszedł sympatyczny. A co wy o tym sądzicie?

No nabijam się oczywiście z tego trochę ale faktycznie wczoraj nie tknąłem pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Nie jest to pierwsze moje podejście do tematu i nie było stresu z tym związanego. Nie tęskniło mi się jakoś mocno za mięsem tym bardziej, że fasola była smaczna. Smoothie też lubię. Borsuk w ferworze wymyślania co może być bez mięsa nasmażył jeszcze placków ziemniaczanych. Jakieś kanapki z masłem orzechowym na wieczór i tak pierwszy pełny vege dzień mamy za sobą.

Odkąd zobaczyłem po raz pierwszy w życiu stabilizator 3 osiowy oparty o pracę elektronicznego układu trzech silników to zapragnąłem coś takiego posiadać. Niestety pierwsze urządzenia tego typu kosztowały dziesiątki tysięcy dolarów i pozostawały w sferze marzeń. Alternatywą były popularne mechaniczne flycamy. Dużo tańsze i dużo bardziej bezwładne. Mimo wszystko gimbale typu Movi Pro to inna liga.  Dziś urządzenia takie zostały uproszczone do 3 osiowych gimbali trzymanych jednorącz. Nie oferują takiej precyzji działania jak ich więksi bracia ale i tak przybliżają szarego człowieka do płynnych ujęć rodem z Hollywood. Wystarczy powiedzieć, że mniejszy brat poniższego urządzenia - Zhiyun Smooth Q - przeznaczony dla telefonów komórkowych, kosztuje w okolicach 600 zł. Oto zatem unboxing mojego Zihyun Crane 2 zrobiona na gorąco zaraz po otwarciu kartonowego pudła.

Częstotliwość dodawania przeze mnie postów ślubnych jest wielce eratyczna. No ale wszystko to zabiera czas, którego za wiele nie mam. Tym bardziej, że zmęczenie powoduje, że grypy i anginy mnie nie omijają w tym sezonie wcale.  Co więcej, odkąd przeniosłem stronę www z squarespace na bloggera to nie ma tu praktycznie wcale zdjęć ślubnych. Dlatego naprędce wybrałem ujęcia ze ślubu Eweliny i Mateusza w malowniczym kościele w Kętrzynie. Muszę się poprawić i dodawać częściej.