Jakoś bym to zatytułował ale coś mi przeszkadza.

 Wrzesień. Miesiąc powrotów do szkoły i wspominania ataku złych Niemców na Polskę. W tym roku powroty są jednak wyjątkowe. Pandemiczne. A cała ta rzekoma pandemia obnaża bezlitośnie nagość systemu. Wszyscy wiedzą, że muszą coś robić ale nikt nie wie co. I widać to gołym okiem. Tak! To jest cała nasza cywilizacja w przekroju. Trzeba "coś" robić. A że często nie ma to żadnego sensu? Nieważne! Ważne, że coś robimy. Przecież lepiej zrobić coś niż nic. Do tego mamy media totalnie nastawione na zysk. Zysk jest w obecnym modelu wypracowywany kilkami, a najlepiej kilka się sensacja. Do tego całe pokolenia wyrosły w przekonaniu, że jak coś jest w druku, to ktoś mądry to napisał i można mu wierzyć. Ale dziś już nie czyta się książek i nie ogląda telewizji która kłamie. Dziś czyta się internet i ogląda youtuba. Niestety według tych samych zasad. Skoro ten koleś na youtubie to mówi, to pewnie mówi prawdę. I w ten sposób widuję staruszków jeżdżących rowerem w masce na twarzy. Ktoś ich przekonał, że maseczka służy do ochrony ich zdrowia i przez to narażają się na niedotlenienie. Chorych się ładuje po szpitalach mimo tego, że nie ma leku na Covid. No i co ma robić personel medyczny? No musi "coś" robić i "jakoś" leczyć. Ile wypaczeń dzieje się za murami szpitali? No i teraz szkoły, które też muszą "coś"robić. Więc na kolanie wypracowują "jakieś" tam procedury. Korytarz staje się tym miejscem walki z coroną gdzie dzieci noszą maski a rodzice wejść nie mogą. Oczywiście po przekroczeniu korytarza już nic nikomu nie grozi. Dzieci w jednej ławce i z nauczycielem w sali są bezpieczne. Z rodzicami w korytarzu już nie. Moja szkoła ma awersję do telefonów. Nie wolno telefonów bo Bill Gates, 5G i corona. Najlepiej, żebym nie wchodził do szkoły bo covid ale nie mogę też zadzwonić do dziecka żeby samo wyszło bo covid. Prześmiewcze strony już używają terminu koronapierdolec i nie ma się czemu dziwić. Dochodzi do paradoksu, że przez to, że próbuje się "coś" robić to ludzie to mają to  "jakoś" w dupie. Gdzieś w tym wszystkim brakuje rozsądku. Jeżeli robisz coś co nie ma sensu to nie tylko nie pomagasz ludziom ale szkodzisz wszystkim. Znajomy spędził dwa tygodnie w szpitalu w Ostródzie. Wcześniej zgłosił się sam do sanepidu żeby zrobili mu test. Sanepid się na niego wypiął. Kolo tydzień czasu chodził z koroną. W jednym domu z żoną i dzieckiem. W jednym łóżku z kobietą, co noc, zanim trafił do szpitala gdzie go przetestowano. Oczywiście żona zdrowa i syn zdrowy. No ale do korytarza w szkole to broń boże. Od razu śmierć w oczach. Oczywiście. To przykład anegdotyczny. Niestety takich anegdot też są setki. Pan który dostał wynik pozytywny mimo, że zapominano zabrać próbki od niego z domu. Górnicy co dostali pozytywny wynik mimo iż zachlali i nie było ich w dniu testów w pracy. Pani która miała przetestować 15 swoich pracowników ale zrobiła 15 testów sobie i dostała 10 wyników negatywnych i 5 pozytywnych. Gdzie leży prawda? Nikt nie wie. Póki co musimy "jakoś" żyć i "coś" robić. 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pamela Rytt

Wesele. bunkry i hulajnogi w parku

Zuza i Wiktoria

Patronite