Diabeł z piekła

Na dworze było zimno. Słychać było tylko wiatr wiejący przez pola. Na twarzy osadzały mi się płatki śniegu, niesione pędem powietrza. Pora było jechać. Pojechałem więc. Co miałem robić? Stać w polu jak kołek? Pospiesznie wbiegłem po drewnianych schodach pamiętających jeszcze czasy PRLu. Nozdrza zaatakował smród zapchanych toalet i mokrego papieru toaletowego. Tradycyjnie chwilę mocowałem się z zamkiem który nie chciał odpuścić. Czas przygotować się do zajęć. Wyjąłem z plecaka mój różowy piórnik z Hello Kitty i wtedy diabeł zaczął jak wścieknięty atakować! -"Dlaczego ukradłeś mi kanapkę z szynkiem?" - Nawet nie krzyk, a wizg rozrywał mi uszy. - "Z jakim Szynkiem?" - Odparłem. "Przecież ja jestem weganinem." Diabeł z piekła się zmieszał. "Ja... do pedałów nic nie mam." -"Jezu Chryste! To, że nie zaliczam to nie znaczy od razu, że pedał. Może po prostu jak Dżej Kaczynśki, chcę zakochać się?" Imię syna Bożego musiało być skuteczniejs...