Wesele. bunkry i hulajnogi w parku

 W tym tygodni fotografowałem aparatem Fuji XT-3. Żeby było zabawniej wszystkie zdjęcia powstały w formacie JPEG. Nie wywoływałem rawów. Ustawienia według schematu kodacolor 200. Format zdjęcia 16:9. No i obiektyw 7artisans 25mm 1.8. 

To pierwszy raz kiedy dłużej fotografowałem tym obiektywem. Jest to ultratania chińska konstrukcja. Mimo śmiesznie niskiej ceny obiektyw sprawia bardzo dobre wrażenie. Jest malutki, metalowy. Pierścienie pracują bardzo gładko. Używanie go sprawia przyjemność. Optycznie nie jest źle ale też wydaje mi się bez wodotrysków. Bokeh nieszczególny chodź nie trudno osiągalny. Aberracje chromatyczne nie wylazły lub aparat je skorygował. Czasami pojawiała się flara. Niebieska i paskudna ale na szczęście niezbyt często. 

Od razu na początku tygodnia pojawiła się okazja do sfotografowania ślubu. I mimo to, że jak główny aparat służył mi R6 to zabrałem i moje tygodniowe combo i zrobiłem trochę dodatkowych zdjęć w jpegu. Bo w sumie czemu nie? 














Sporo było też okazji do fotografowania dzieciaków. Ogniskowa w miarę sprzyjająca więc...






Sylwia znalazła psa przy ulicy i przywiozła go do szkoły, żeby szukać właścicieli. Podobno się znaleźli. Nie tego dnia co prawda ale jednak. 



W Kruklankach raczej deszcz. A przynajmniej na moich zdjęciach z tego miejsca w tym okresie.



Ostatecznie jednak koniec tygodnia to powrót wiosny i ogrodowe obserwacje. :) 





Są jednak w domu takie dwa potworzaste które niechętnie wychodzą na dwór. Z różnych powodów ale jednak. 


A pogoda to jednak ładna była i udało się zorganizować szybki wypad z Joasią. Oczywiście, mój zestaw tygodniowy musiał w tym odegrać pewną rolę. Nie każdego tygodnia tak się udaje. Ale ten był pod tym względem szczęśliwy. 







Zauważyliście, że to chyba najdłuższy post w historii bloga? A to jeszcze nie koniec. W ramach zwiedzania regionu udałem się na poszukiwanie osady o nazwie Zacisz. Po drodze odwiedzając bunkier. Byłą kwaterę generała Lammersa. Piękne kwiaty rosły na torach. Bunkier był bunkrem. A po osadzie niewiele zostało. Rośnie tam las i tyle. Z resztą zaczęło padać więc nie kręciłem się tam długo. 














Na koniec było rodzinne, niedzielne wyjście do parku. Hulajnogi poszły w ruch. Borsuk wąchał kwiaty w dziwny sposób. Ja z nudów fotografowałem śrubki w ławce ale Olek tłumaczył sześciolatkowi zawiłość planowania wojskowych strategii w obliczu wojny na Ukrainie.  I tak jakoś minął ten tydzień. Bardzo wdzięczny sprzęt do noszenia przy tyłku. W następnym tygodniu nie będę miał tak lekko i ogniskowa bardziej wymagająca. No ale zapraszam za tydzień, jeżeli jesteście ciekawi. 













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamela Rytt

Zuza i Wiktoria

Patronite