Na co masz dziś ochotę?



Właśnie wróciłem z Węgorzewa gdzie w gronie sołtysów debatowaliśmy nad propozycją gminy w sprawie nowych statutów dla sołectw. Właśnie wróciłem z wakacji. Zdjęcia powyżej pochodzą z Elbląga, gdzie zatrzymaliśmy się po drodze na chwilę przerwy. Miejsce powyżej znaleźliśmy w wyszukiwarce google. Może to niektórych zdziwi ale osoby na diecie roślinnej tak właśnie z reguły robią. Wyszukują miejsca gdzie można w ten sposób zjeść i tam jadą. Nie chodzimy po każdym jednym barze i nie pytamy czy tam jest coś wege. Nie ma. Są miejsca w Węgorzewie gdzie menu się nie zmieniło od 20 lat. A kto stoi w miejscu ten się cofa.

Są w życiu takie małe chwile radości. Nakręciłem ostatnio 11 vlogów. Cieszę się. Nie mogę jednak jakoś domknąć dwunastego. Zamiast tego piszę ten post. Bo tak. Bo mam ochotę. Bo muszę czasami coś dla siebie. A ty? Na co masz dziś ochotę?

Starówka w Eblągu jest całkiem ładna a burgery w "Na zdrowo" to jedne z najlepszych jakie jadłem w życiu a być może i najlepsze. Podyskutowałbym z wami ale dziś mi się nie chce. Fajnie widzieć, że gdzieś tam jest świat. W Darłowie nie googlaliśmy. Wchodziliśmy do pierwszej lepszej restauracji i było wege. Po kilka wege w każdej kategorii. I jak kebab był wege to nie polegało na tym, że nie ma mięsa i już tylko był zamiennik. Coś w zamian.

W Szymbarku w jedynej chyba restauracji naszła mnie refleksja. Jadłodajnia była taka rodem z PRLu. Przypominała trochę policyjną kantynę do której kiedyś chodziłem na obiady jako dziecko. Jakąś taką miałem cichą nadzieję, że i tam się uda. W karcie jednakże, wśród rożnych kategorii, były i "dania mięsne". Super prawda? No to gdzie są dal równowagi dania bezmięsne? Nie było.

No to co? Surówka i frytki. Na wypasie.

Któregoś dnia w czasie urlopu zostaliśmy zaskoczeni kanapkami wege na orlenie na totalnym wygwizdówku w wiosce liczącej 500 mieszkańców. To tu się da a w Węgo nie? No ale remontowali, ten nasz Orlen. Remontowali i dziś zauważyłem, że już po zabiegu. Wchodzę i widzę reklamę wege-kanapek. Niestety na razie jest tylko reklama. Ale może jest światełko nadziei. Może wkrótce i w rowerowej stolicy gejów można będzie kupić zbyt drogą jak na to co oferuje wegańską kanapkę z dodatkiem chemii wszelakiej. Marzę o tym dniu. By mieć wybór. By nie musieć zasuwać do giżycka. By nie musieć się zapowiadać nigdzie dwa dni wcześniej or else: placki ziemniaczane w oleju skąpane, że aż po brodzie tłuszcz cieknie - brytyjczyk płakał jak pałaszował. 

No i tak tu życie płynie. Plakacik zrób. Ciągniczek napraw. Na zebranko pójdź. Statuty skonsultuj. Fifonża na spacer. Pisemka napisz. Zdjęcia obrób. Nawet dwa na tego bloga machnąłem. A co? Koniec wpisu po godzinach. Koniec. Bo znowu wyjdzie, że marnotrawię publiczny czas i prąd z elektrowni chłodzonej wodą co to jej (wody a nie elektrowni) mamy tyle co Egipt.

Pij wodę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamela Rytt

Wesele. bunkry i hulajnogi w parku

Zuza i Wiktoria

Patronite